W języku norweskim paradoksalnie możemy znaleźć wiele… całkiem znajomych zwrotów. Większość z nas uczyła się angielskiego, a z podstawami niemieckiego miała kontakt przynajmniej w szkole. Powitania łatwo zapamiętać dzięki podobieństwu do angielskich lub niemieckich odpowiedników.
Kiedy chcemy powiedzieć „cześć”, piszemy „hei” i czytamy tak jak angielskie „hi”. W sytuacjach oficjalnych witamy się słowami: „god dag!” (po południu) lub „god morgen!” (rano), które przypominają zwroty niemieckie. Mała uwaga: pierwsze słowo czytamy: „gu”. „God kveld” („dobry wieczór”) również wymawiamy inaczej: „gu weld”. „Ha det bra!” mówimy na pożegnanie, ale nie wymawiamy „t” – „ha de bra!”.
Kiedy chcemy coś potwierdzić, czyli powiedzieć „tak”, mówimy „ja”. Dokładnie jak w języku niemieckim. Zaprzeczamy słowem „nei”, które czytamy jako „naj”.
Łatwo zapamiętać tzw. fałszywego przyjaciela, czyli zbliżony do polskiego zwrot o zupełnie innym znaczeniu: „dziękuję” to po norwesku… „takk”. „Bardzo dziękuję!” brzmi „mange takk!”
„Unnskyld” („Unszyld”) oznacza „przepraszam”, kiedy chcemy zwrócić siebie uwagę (tak jak po angielsku „excuse me”).
„Beklager” oznacza „przepraszam”, kiedy rzeczywiście chcemy za coś przeprosić, np. gdy rozlejemy napój.
„Jeg heter…” (czytamy: „jaj heter”) znaczy „Nazywam się…”.
„Jeg forstår ikke” („Jaj forsztor ikke”) – tego zwrotu używamy, kiedy chcemy powiedzieć: „Nie rozumiem”.
„Snakker du engelsk?”, czyli „Mówisz po angielsku?”, wymawiamy tak samo jak piszemy.